Okay. Od teraz rozdziały będą pojawiać się co 1 - 2 tygodnie, więc w miarę regularnie, bo skończyłam pisać DA, do którego link jest w zakładkach, gdyby ktoś chciał. W między czasie pewnie będę pisała oneshoty, które będą publikowane na Tumblrze, do którego też linka możecie znaleźć w zakładkach.
Rozdział wyszedł niezbyt długi, przepraszam, ale musiałam coś opublikować (zalatuje mi w nim trochę Witkowskim, ale może nikt z was nie czytał jego cudownych, przeidealnych książek (nie wchodźcie w grafikę proszę)).
Miłego czytania. c: xx
____________________________________________________________
- Kocham cię.
Rozdział wyszedł niezbyt długi, przepraszam, ale musiałam coś opublikować (zalatuje mi w nim trochę Witkowskim, ale może nikt z was nie czytał jego cudownych, przeidealnych książek (nie wchodźcie w grafikę proszę)).
Miłego czytania. c: xx
____________________________________________________________
- Kocham cię.
- Jeszcze raz.
- Kocham cię.
- Jeszcze raz.
- Weź spierdalaj.
Harry wstaje od stołu, jednym ruchem zgarnia swój czarny, dwurzędowy płaszcz i szybkim krokiem kieruje się do wyjścia. Nie jest zły, ale ma okropnego kaca i jest naprawdę zmęczony, więc nie ma ochoty użerać się z Nickiem.
- Czekaj - krzyczy mężczyzna wciągając go z powrotem do kawiarni. Usadza go na drewnianym krześle, poklepuje lekko po głowie i zajmuje miejsce przed nim. - Już przestaję.
- Okay - jęczy Harry kładąc twarz na stoliku, a jego włosy trafiają w resztkę niedojedzonego rogalika z czekoladą. - Wiesz co, Nick? - pyta, ale nie czeka na odpowiedź. - Wczoraj poszedłem do klubu i teraz czuję się gównianie, ale przynajmniej wpadł mi do głowy pewien dobry pomysł. Nie. On nie jest dobry. On jest wspaniały. Cudowny. Absolutnie fantastyczny - mówi ze znudzeniem nie poruszając się.
- Pewnie chciałbyś teraz, żebym zapytał co to za pomysł, więc: co to za pomysł?
- Jesteś wredny - odpowiada z wyrzutem unosząc lekko głowę , by popatrzeć na niego spod byka, ale po chwili znów opada na blat. - Ale i tak ci powiem, bo jesteś moim przyjacielem i cię kocham, a przyjaciołom...
- Dobra! - Nick podnosi głos. - Gadaj albo to ja wyjdę.
- Okay - jęczy przeciągając samogłoski. Robi krótką przerwę, po czym zaczyna mówić. - Pomyślałem, że skoro Louis mnie nie zna...
- Uhm...
- I nie wie jak wyglądam...
- Uhm... Więc?
- Więc skoro mnie nie zna i nie wie jak wyglądam, to mógłbym się z nim zaprzyjaźnić tak, żeby nie wiedział z kim się zaprzyjaźnia - mówi, po czym marszczy brwi, jakby w jego głowie brzmiało to lepiej. Podnosi głowę krzywiąc się jeszcze bardziej i opiera się o oparcie krzesła ciężko wzdychając. Przymyka powieki.
- Jak niby zamierzasz to zrobić?
- Mówiłeś, że on mieszka w apartamentowcu - nagle się ożywia. - Więc pożyczysz mi trochę kasy, wprowadzę się piętro niżej albo wyżej, wszystko jedno, i pójdę do nich przywitać się powitalnym ciastem, a oni od razu mnie pokochają, bo nikt nie ma prawa oprzeć się mojemu wrodzonemu urokowi osobistemu - klaszcze w dłonie. - I moim lokom, oczywiście.
- Ale on wie, jak się nazywasz.
- Myśli, że mam na imię Harold. Przedstawię się jako Harry Cox.
- Ale ja ci nie pożyczę kasy.
- Pożyczysz.
- Dlaczego miałbym to zrobić? - pyta rozkładając się wygodniej, upijając przy tym łyk zimnej kawy z czarnej filiżanki z jakimś niewyraźnym wzorkiem.
- Bo jestem twoim przyjacielem? - pyta niepewnie Harry, a Nick unosi brwi. - Bo mnie kochasz? - brwi mężczyzny wędrują jeszcze wyżej. - Bo jeśli tego nie zrobisz, to więcej się do ciebie nie odezwę i pokażę Liamowi dobrze wiesz jakie zdjęcia? - mówi kładąc nacisk na dwa słowa.
- Tego nie zrobisz.
- Oczywiście, że zrobię - odpowiada całkiem poważnie. - Więc jak będzie? - uśmiecha się lekko cynicznie.
- Zgoda.
***
- Nick, w tym budynku wszystkie mieszkania są zajęte.
- To zrób coś, żeby nie były.
- Niby jak mam to zrobić?
- Nie wiem. Podrzuć temu spod dwunastki kilka doniczek z marychą i zawiadom policję albo coś w tym stylu.
- Ale...
- Niall, żadnego ale. Zrób to i już. Albo wymyśl coś lepszego. Byleby Harry mógł się tam wprowadzić.
- Czemu ci tak na tym zależy?
- Nie twoja sprawa.
***
- Myślisz, że co powinienem założyć? - pyta Styles siadając na swojej nowej kanapie.
Dom jest naprawdę piękny. To najwyższe piętro, a Harry ma lęk wysokości, ale nie potrafi się powstrzymać i cały czas podchodzi do jednej z przeszklonych ścian spoglądając w dół, na ludzi, którzy cały czas się gdzieś spieszą. Całe mieszkanie udekorowane jest bardzo nowocześnie. Pełno jest tu abstrakcyjnych obrazów, rzeźb o fantazyjnych kształtach, nowoczesnych sprzętów i dosłownie wszystko ocieka modernizmem w najdroższej, najlepszej, ,,naj" postaci. Harry nie jest z tego zadowolony, ale lepsze to niż tamten pałacyk, który zwiedzał z Grimmym. Poza tym nie jest tak źle. Czuje się prawie jak hipster i ostatecznie mógłby się do tego przyzwyczaić, ale nie czuje się na miejscu ze swoimi ciuchami z sieciówek i tanimi kosmetykami.
- Garnitur idealnie wpasuje się w okazję.
- Proszę cię. Oczekuję szczerej porady, a nie gównianych żartów.
- Nie wiem w co masz się ubrać, skąd mam wiedzieć?! Czemu się tym tak przejmujesz? Pójdź tam w dresach, butach UGG i podkoszulku, nikt cię nie będzie za to winił, skoro przyniesiesz ciasto. Nie ważne jak bogaci oni są. Chyba, że są powierzchownymi dupkami, którzy patrzą tylko na to ile ktoś kasy ma. Jeśli tak jest, to Louis nie zasługuje na to, co dla niego robisz.
- Chcę zrobić dobre pierwsze wrażenie - mruczy niewyraźnie pod nosem bawiąc się sznurkami od swojej szarej bluzy. Czuje się nieco zawstydzony.
- To załóż to, co zakładasz, gdy chcesz zrobić wrażenie.
- Mam nie zakładać nic? - uśmiecha się blado unosząc wzrok.
Nick siada koło chłopaka i obejmuje go w talii.
- Nie wrażenie na mnie - mruczy mu do ucha. - Na innych.
- Whatever - śmieje się cicho zielonooki wstając z kanapy.
***
Harry głośno przełyka ślinę i nerwowo poprawia koszulę, którą ma na sobie. Wyciera najpierw jedną, a potem drugą rękę w spodnie i dzwoni dzwonkiem. Przestępuje z nogi na nogę i przybiera na twarz niepewny, nieśmiały uśmiech. Nie jest pewny czym się tak stresuje. To tylko zwykły, rozpieszczony chłopak.
Drzwi powoli uchylają się i pojawia się w nich nieco potargana głowa. Zaspany szatyn powoli przeciera oczy knykciami jednej ręki i rzuca Harry'emu zdezorientowane spojrzenie.
- Um... hej? - mówi ochrypłym głosem.
- Cześć - uśmiecha się ciepło Styles. - Ja... nazywam się Harry Cox. Wprowadziłem się piętro wyżej i... pomyślałem, że się przywitam. Przyniosłem ciasto - dodaje unosząc wyżej srebrną blachę, którą trzyma w dłoniach. - Um... Mam nadzieję, że cię nie obudziłem?
- Nie, nie - odpowiada szybko, ale potem chwilę się waha. - Właściwie to tak, ale to dobrze. Jest już dosyć późno, tak myślę. Koło drugiej? - pyta otwierając na oścież drzwi, by przepuścić w nich chłopaka.
- Kiedy ostatnio sprawdzałem było wpół do piątej.
- Och. Chyba trochę zaspałem. Jestem Louis, tak właściwie. Louis Tomlinson.
Znajdują się w przedpokoju. Podłoga zrobiona jest z jakiegoś wyjątkowo ciemnego drewna, albo po prostu pomalowana na czarno. Ściany są szare i wydawać by się mogło, że sprawia to ponure wrażenie, ale jest przytulnie. Przechodzą do kuchni i Harry opiera się o czarną (a jakże) wyspę kuchenną patrząc, jak szatyn krząta się po pomieszczeniu przeszukując szafki.
- Dziękuję za ciasto - mówi próbując dosięgnąć jakiejś filiżanki, ale w końcu poddaje się i przysuwa sobie krzesło. Zielonooki uśmiecha się na ten widok. - To piernik, prawda? Pięknie pachnie. Moja ciocia piekła kiedyś taki na święta. Właściwie to... nie ciocia. Ale nie ważne - dodaje wyciągając z szuflady nóż, który wyciąga w stronę chłopaka. - Mógłbyś to pokroić? Ja zrobię herbaty. Chyba, że chcesz kawy albo soku.
- Nie, herbata będzie okay - uśmiecha się lekko krojąc ciasto, które następnie przekłada na talerz (czarny!).
- Jaką lubisz?
- Zieloną, bez cukru i mleka.
- Trafiasz w mój gust - śmieje się Louis przelewając wrzątek do dużego dzbanka. - Pomóż mi - mówi, sięgając jeszcze po dwie filiżanki i przechodzi do salonu, gdzie stawia wszystko na stoliku do kawy, które pełne jest jakichś książek.
- Przepraszam za to - mruczy zdejmując kilka tomów i kładzie je w równym stosiku na podłodze koło sofy. Siada po turecku na jednym końcu i uśmiecha się nieśmiało do Harry'ego, który usadawia się po drugiej stronie.
Dopiero teraz może dobrze przypatrzeć się chłopakowi. Jest on ubrany w czarny podkoszulek z logiem zespołu, którego Harry nie zna i dresy w tym samym kolorze. Jego nagie stopy są małe i nieco niespokojne. Włosy sterczą we wszystkich kierunkach, a pod pięknymi, głębokimi oczami wyraźnie odznaczają się ciemne worki, jakby nie spał od kilku dni. Na wysokie kości policzkowe pada w tym świetle cień gęstych rzęs, gdy chłopak pochyla głowę lub przymyka powieki, przez co zielonooki nie potrafi przestać się w niego wpatrywać.
- Nic nie szkodzi. Ja też często nie potrafię utrzymać porządku. Uczysz się, czy po prostu jesteś uzależniony od czytania? - pyta sięgając po talerzyk i filiżankę, które podaje mu chłopak.
- I to i to. Część tego syfu to podręczniki, a część literatura francuska i rosyjska.
- Studiujesz? - brunet dmucha lekko w herbatę i delikatnie upija mały łyk.
- Tak, ale nie jestem przekonany, czy wybrałem odpowiedni kierunek.
- Jaki?
- Inżynieria biomedyczna.
- Och.
- Nie zrozumiałeś ani jednego słowa, prawda?
- Nie - odpowiada, a Louis śmieje się dźwięcznie i Harry czuje się oczarowany delikatnymi zmarszczkami, które pojawiają się wokół jego oczu.
- Po tym kierunku będę mógł wymyślać nowe urządzenia, pomagające w leczeniu ludzi. Wiesz, sztuczne serca i takie tam. Gdyby nie inżynieria biomedyczna kobiety nie mogłyby powiększać sobie piersi. To bardzo niedoceniany kierunek - dodaje z powagą, a Styles się śmieje, chociaż nie ma pojęcia czemu, skoro nie jest to aż tak zabawne.
- Co wobec tego chciałbyś studiować?
- Historię sztuki.
- Wyglądasz na osobę, która się tym interesuje.
- Naprawdę?
- Tak. Z tymi wszystkimi książkami i w ogóle - wkłada do ust kawałek ciasta. - Chociaż bardziej pasowałbyś do jakiegoś dystyngowanego pałacyku niż nowoczesnego apartamentu. Raczej nie wyobrażam sobie na tych ścianach obrazów Rembranta.
- Mieszkałem w takim - uśmiecha się smutno i tym razem zmarszczki nie pojawiają się.
- Czemu... - chce zapytać, ale Louis mu przerywa.
- To nic ważnego. Po prostu przeprowadziłem się do swojego narzeczonego.
- Och, okay - kiwa lekko głową.
- A ty? Co studiujesz? - uśmiecha się Tomlinson znad swojej filiżanki i tym razem jest to prawie radosny uśmiech.
- Nie studiuję. Studiowałem prawo, ale, um... wywalili mnie.
- Dlaczego?
- Ja... zrobiłem coś czego nie powinienem zrobić, - marszczy brwi uśmiechając się - tak myślę.
- Och, okay. Nie mów jak nie chcesz. Podejrzewam, że jest to coś w stylu obciągania sobie na wykładzie.
- Niedokładnie, ale nie jesteś bardzo daleki od prawdy.
- Więc co teraz robisz? Domyślam się, że jesteś na utrzymaniu rodziców?
- Powiedzmy.
***
- Cel osiągnięty? Już cię kocha? Już za tobą szaleje? Już chce wziąć całą kasę? Już jesteście po ślubie? Już...
- Nie bądź zazdrosny kochanie.
- Wcale nie jestem zazdrosny.
- Jesteś.
- Nie jestem.
- Jesteś, ale nie masz o co. Louis ma narzeczonego, zapomniałeś?
- Ale jest gejem. Czułbym się spokojniejszy, gdyby był hetero.
- Mógłbyś się czuć w pełni spokojny, gdybyś w końcu zrobił to, o co proszę cię od dawna. Nie rozumiem nad czym się jeszcze zastanawiasz.
- Ja nie rozumiem dlaczego wciąż drążysz ten temat. Dobrze wiesz, że nie mogę.
- Dlaczego?! - Harry podnosi głos. - Doskonale zdajesz sobie z tego sprawę, że mi na tobie zależy. Bardziej niż mu.
- Harry...
- Nie chcę stale być piątym kołem u wozu, rozumiesz?! - jest już bliski płaczu.
- Ale...
- Zostaw mnie.
- Ko...
- Wyjdź.
- Czekaj - krzyczy mężczyzna wciągając go z powrotem do kawiarni. Usadza go na drewnianym krześle, poklepuje lekko po głowie i zajmuje miejsce przed nim. - Już przestaję.
- Okay - jęczy Harry kładąc twarz na stoliku, a jego włosy trafiają w resztkę niedojedzonego rogalika z czekoladą. - Wiesz co, Nick? - pyta, ale nie czeka na odpowiedź. - Wczoraj poszedłem do klubu i teraz czuję się gównianie, ale przynajmniej wpadł mi do głowy pewien dobry pomysł. Nie. On nie jest dobry. On jest wspaniały. Cudowny. Absolutnie fantastyczny - mówi ze znudzeniem nie poruszając się.
- Pewnie chciałbyś teraz, żebym zapytał co to za pomysł, więc: co to za pomysł?
- Jesteś wredny - odpowiada z wyrzutem unosząc lekko głowę , by popatrzeć na niego spod byka, ale po chwili znów opada na blat. - Ale i tak ci powiem, bo jesteś moim przyjacielem i cię kocham, a przyjaciołom...
- Dobra! - Nick podnosi głos. - Gadaj albo to ja wyjdę.
- Okay - jęczy przeciągając samogłoski. Robi krótką przerwę, po czym zaczyna mówić. - Pomyślałem, że skoro Louis mnie nie zna...
- Uhm...
- I nie wie jak wyglądam...
- Uhm... Więc?
- Więc skoro mnie nie zna i nie wie jak wyglądam, to mógłbym się z nim zaprzyjaźnić tak, żeby nie wiedział z kim się zaprzyjaźnia - mówi, po czym marszczy brwi, jakby w jego głowie brzmiało to lepiej. Podnosi głowę krzywiąc się jeszcze bardziej i opiera się o oparcie krzesła ciężko wzdychając. Przymyka powieki.
- Jak niby zamierzasz to zrobić?
- Mówiłeś, że on mieszka w apartamentowcu - nagle się ożywia. - Więc pożyczysz mi trochę kasy, wprowadzę się piętro niżej albo wyżej, wszystko jedno, i pójdę do nich przywitać się powitalnym ciastem, a oni od razu mnie pokochają, bo nikt nie ma prawa oprzeć się mojemu wrodzonemu urokowi osobistemu - klaszcze w dłonie. - I moim lokom, oczywiście.
- Ale on wie, jak się nazywasz.
- Myśli, że mam na imię Harold. Przedstawię się jako Harry Cox.
- Ale ja ci nie pożyczę kasy.
- Pożyczysz.
- Dlaczego miałbym to zrobić? - pyta rozkładając się wygodniej, upijając przy tym łyk zimnej kawy z czarnej filiżanki z jakimś niewyraźnym wzorkiem.
- Bo jestem twoim przyjacielem? - pyta niepewnie Harry, a Nick unosi brwi. - Bo mnie kochasz? - brwi mężczyzny wędrują jeszcze wyżej. - Bo jeśli tego nie zrobisz, to więcej się do ciebie nie odezwę i pokażę Liamowi dobrze wiesz jakie zdjęcia? - mówi kładąc nacisk na dwa słowa.
- Tego nie zrobisz.
- Oczywiście, że zrobię - odpowiada całkiem poważnie. - Więc jak będzie? - uśmiecha się lekko cynicznie.
- Zgoda.
***
- Nick, w tym budynku wszystkie mieszkania są zajęte.
- To zrób coś, żeby nie były.
- Niby jak mam to zrobić?
- Nie wiem. Podrzuć temu spod dwunastki kilka doniczek z marychą i zawiadom policję albo coś w tym stylu.
- Ale...
- Niall, żadnego ale. Zrób to i już. Albo wymyśl coś lepszego. Byleby Harry mógł się tam wprowadzić.
- Czemu ci tak na tym zależy?
- Nie twoja sprawa.
***
- Myślisz, że co powinienem założyć? - pyta Styles siadając na swojej nowej kanapie.
Dom jest naprawdę piękny. To najwyższe piętro, a Harry ma lęk wysokości, ale nie potrafi się powstrzymać i cały czas podchodzi do jednej z przeszklonych ścian spoglądając w dół, na ludzi, którzy cały czas się gdzieś spieszą. Całe mieszkanie udekorowane jest bardzo nowocześnie. Pełno jest tu abstrakcyjnych obrazów, rzeźb o fantazyjnych kształtach, nowoczesnych sprzętów i dosłownie wszystko ocieka modernizmem w najdroższej, najlepszej, ,,naj" postaci. Harry nie jest z tego zadowolony, ale lepsze to niż tamten pałacyk, który zwiedzał z Grimmym. Poza tym nie jest tak źle. Czuje się prawie jak hipster i ostatecznie mógłby się do tego przyzwyczaić, ale nie czuje się na miejscu ze swoimi ciuchami z sieciówek i tanimi kosmetykami.
- Garnitur idealnie wpasuje się w okazję.
- Proszę cię. Oczekuję szczerej porady, a nie gównianych żartów.
- Nie wiem w co masz się ubrać, skąd mam wiedzieć?! Czemu się tym tak przejmujesz? Pójdź tam w dresach, butach UGG i podkoszulku, nikt cię nie będzie za to winił, skoro przyniesiesz ciasto. Nie ważne jak bogaci oni są. Chyba, że są powierzchownymi dupkami, którzy patrzą tylko na to ile ktoś kasy ma. Jeśli tak jest, to Louis nie zasługuje na to, co dla niego robisz.
- Chcę zrobić dobre pierwsze wrażenie - mruczy niewyraźnie pod nosem bawiąc się sznurkami od swojej szarej bluzy. Czuje się nieco zawstydzony.
- To załóż to, co zakładasz, gdy chcesz zrobić wrażenie.
- Mam nie zakładać nic? - uśmiecha się blado unosząc wzrok.
Nick siada koło chłopaka i obejmuje go w talii.
- Nie wrażenie na mnie - mruczy mu do ucha. - Na innych.
- Whatever - śmieje się cicho zielonooki wstając z kanapy.
***
Harry głośno przełyka ślinę i nerwowo poprawia koszulę, którą ma na sobie. Wyciera najpierw jedną, a potem drugą rękę w spodnie i dzwoni dzwonkiem. Przestępuje z nogi na nogę i przybiera na twarz niepewny, nieśmiały uśmiech. Nie jest pewny czym się tak stresuje. To tylko zwykły, rozpieszczony chłopak.
Drzwi powoli uchylają się i pojawia się w nich nieco potargana głowa. Zaspany szatyn powoli przeciera oczy knykciami jednej ręki i rzuca Harry'emu zdezorientowane spojrzenie.
- Um... hej? - mówi ochrypłym głosem.
- Cześć - uśmiecha się ciepło Styles. - Ja... nazywam się Harry Cox. Wprowadziłem się piętro wyżej i... pomyślałem, że się przywitam. Przyniosłem ciasto - dodaje unosząc wyżej srebrną blachę, którą trzyma w dłoniach. - Um... Mam nadzieję, że cię nie obudziłem?
- Nie, nie - odpowiada szybko, ale potem chwilę się waha. - Właściwie to tak, ale to dobrze. Jest już dosyć późno, tak myślę. Koło drugiej? - pyta otwierając na oścież drzwi, by przepuścić w nich chłopaka.
- Kiedy ostatnio sprawdzałem było wpół do piątej.
- Och. Chyba trochę zaspałem. Jestem Louis, tak właściwie. Louis Tomlinson.
Znajdują się w przedpokoju. Podłoga zrobiona jest z jakiegoś wyjątkowo ciemnego drewna, albo po prostu pomalowana na czarno. Ściany są szare i wydawać by się mogło, że sprawia to ponure wrażenie, ale jest przytulnie. Przechodzą do kuchni i Harry opiera się o czarną (a jakże) wyspę kuchenną patrząc, jak szatyn krząta się po pomieszczeniu przeszukując szafki.
- Dziękuję za ciasto - mówi próbując dosięgnąć jakiejś filiżanki, ale w końcu poddaje się i przysuwa sobie krzesło. Zielonooki uśmiecha się na ten widok. - To piernik, prawda? Pięknie pachnie. Moja ciocia piekła kiedyś taki na święta. Właściwie to... nie ciocia. Ale nie ważne - dodaje wyciągając z szuflady nóż, który wyciąga w stronę chłopaka. - Mógłbyś to pokroić? Ja zrobię herbaty. Chyba, że chcesz kawy albo soku.
- Nie, herbata będzie okay - uśmiecha się lekko krojąc ciasto, które następnie przekłada na talerz (czarny!).
- Jaką lubisz?
- Zieloną, bez cukru i mleka.
- Trafiasz w mój gust - śmieje się Louis przelewając wrzątek do dużego dzbanka. - Pomóż mi - mówi, sięgając jeszcze po dwie filiżanki i przechodzi do salonu, gdzie stawia wszystko na stoliku do kawy, które pełne jest jakichś książek.
- Przepraszam za to - mruczy zdejmując kilka tomów i kładzie je w równym stosiku na podłodze koło sofy. Siada po turecku na jednym końcu i uśmiecha się nieśmiało do Harry'ego, który usadawia się po drugiej stronie.
Dopiero teraz może dobrze przypatrzeć się chłopakowi. Jest on ubrany w czarny podkoszulek z logiem zespołu, którego Harry nie zna i dresy w tym samym kolorze. Jego nagie stopy są małe i nieco niespokojne. Włosy sterczą we wszystkich kierunkach, a pod pięknymi, głębokimi oczami wyraźnie odznaczają się ciemne worki, jakby nie spał od kilku dni. Na wysokie kości policzkowe pada w tym świetle cień gęstych rzęs, gdy chłopak pochyla głowę lub przymyka powieki, przez co zielonooki nie potrafi przestać się w niego wpatrywać.
- Nic nie szkodzi. Ja też często nie potrafię utrzymać porządku. Uczysz się, czy po prostu jesteś uzależniony od czytania? - pyta sięgając po talerzyk i filiżankę, które podaje mu chłopak.
- I to i to. Część tego syfu to podręczniki, a część literatura francuska i rosyjska.
- Studiujesz? - brunet dmucha lekko w herbatę i delikatnie upija mały łyk.
- Tak, ale nie jestem przekonany, czy wybrałem odpowiedni kierunek.
- Jaki?
- Inżynieria biomedyczna.
- Och.
- Nie zrozumiałeś ani jednego słowa, prawda?
- Nie - odpowiada, a Louis śmieje się dźwięcznie i Harry czuje się oczarowany delikatnymi zmarszczkami, które pojawiają się wokół jego oczu.
- Po tym kierunku będę mógł wymyślać nowe urządzenia, pomagające w leczeniu ludzi. Wiesz, sztuczne serca i takie tam. Gdyby nie inżynieria biomedyczna kobiety nie mogłyby powiększać sobie piersi. To bardzo niedoceniany kierunek - dodaje z powagą, a Styles się śmieje, chociaż nie ma pojęcia czemu, skoro nie jest to aż tak zabawne.
- Co wobec tego chciałbyś studiować?
- Historię sztuki.
- Wyglądasz na osobę, która się tym interesuje.
- Naprawdę?
- Tak. Z tymi wszystkimi książkami i w ogóle - wkłada do ust kawałek ciasta. - Chociaż bardziej pasowałbyś do jakiegoś dystyngowanego pałacyku niż nowoczesnego apartamentu. Raczej nie wyobrażam sobie na tych ścianach obrazów Rembranta.
- Mieszkałem w takim - uśmiecha się smutno i tym razem zmarszczki nie pojawiają się.
- Czemu... - chce zapytać, ale Louis mu przerywa.
- To nic ważnego. Po prostu przeprowadziłem się do swojego narzeczonego.
- Och, okay - kiwa lekko głową.
- A ty? Co studiujesz? - uśmiecha się Tomlinson znad swojej filiżanki i tym razem jest to prawie radosny uśmiech.
- Nie studiuję. Studiowałem prawo, ale, um... wywalili mnie.
- Dlaczego?
- Ja... zrobiłem coś czego nie powinienem zrobić, - marszczy brwi uśmiechając się - tak myślę.
- Och, okay. Nie mów jak nie chcesz. Podejrzewam, że jest to coś w stylu obciągania sobie na wykładzie.
- Niedokładnie, ale nie jesteś bardzo daleki od prawdy.
- Więc co teraz robisz? Domyślam się, że jesteś na utrzymaniu rodziców?
- Powiedzmy.
***
- Cel osiągnięty? Już cię kocha? Już za tobą szaleje? Już chce wziąć całą kasę? Już jesteście po ślubie? Już...
- Nie bądź zazdrosny kochanie.
- Wcale nie jestem zazdrosny.
- Jesteś.
- Nie jestem.
- Jesteś, ale nie masz o co. Louis ma narzeczonego, zapomniałeś?
- Ale jest gejem. Czułbym się spokojniejszy, gdyby był hetero.
- Mógłbyś się czuć w pełni spokojny, gdybyś w końcu zrobił to, o co proszę cię od dawna. Nie rozumiem nad czym się jeszcze zastanawiasz.
- Ja nie rozumiem dlaczego wciąż drążysz ten temat. Dobrze wiesz, że nie mogę.
- Dlaczego?! - Harry podnosi głos. - Doskonale zdajesz sobie z tego sprawę, że mi na tobie zależy. Bardziej niż mu.
- Harry...
- Nie chcę stale być piątym kołem u wozu, rozumiesz?! - jest już bliski płaczu.
- Ale...
- Zostaw mnie.
- Ko...
- Wyjdź.
To jest swietne rly djhdkdkd
OdpowiedzUsuńNie moge sie juz doczekac nastepnego! Informuj mnie prosze na tt
@kika1613
Świetny rozdział misiu xx
OdpowiedzUsuń@girl_lovesdraco
fajnie się zaczyna, fajnie :)
OdpowiedzUsuńdo następnego x / @boobmixer_
awesome! *0*
OdpowiedzUsuńtak bardzo ahruhpjzzgdg
Hazza nie poznał ze ten chłopak ze zdj w poprzednim rozdziale x
jest super i pisz szybko kochana
dużo weny życzę ;)
nie mg się doczekać nn :3
@bicz_plisss
JAK NICK I HARRY RAZEM?! GRRRR
OdpowiedzUsuń